czwartek, 5 czerwca 2014

Cebulowy zawrót głowy

Pogoda nas nie rozpieszcza... to jest fakt. Dziś rano obudziłam się do pięknego słońca (co zaowocowało wpisem o poprawie pogody), a do teraz były tu już 3 ulewy... i jedna mini burza. Nie wiem co mam myśleć, ale takie zachwianie pogodowe każe mi zawsze wątpić w to, że kiedykolwiek będzie lato. Nawet moje zioła na parapecie nie chcą tak dziarsko rosnąć jak zwykle... Teraz siedzę pod kołdrą i zastanawiam się czy przepis na pożywną i krzepiącą Włoską zupę cebulową to jest to o czym powinnam pisać. W zanadrzu mam dla was przepis na wspaniałe brytyjskie sconsy oraz 2 rodzaje dżemów, które wczoraj robiłam... 
Skłaniam się ku zupie, bo właśnie całkiem niedawno ją zjadłam i przepełniona radością i zachwytem nad jej smakiem nie mogę się doczekać, żeby podzielić się serketem jej przygotowania.



W zupach jest coś takiego, że raczej kojarzą nam się z brzydką pogodą, prawda? No chyba, że mówimy o gazpacho wtedy wiadomo, że zjemy ją tylko w palącym słońcu (Hiszpanii). Zastanówcie się: ile razy w restauracji zamówiliście zupę, gdy na dworze upał 30 stopni? W Polsce na szczęście (lub nie) nie ma Menu del día, więc raczej mamy większy wybór dotyczący tego co jemy i zupa nie jest naszym pierwszym pomysłem. (W Hiszpanii zasadniczo też mamy wybór, bo przeważnie są dwa lub trzy Menu del día do wyboru. Problem stanowią, dla mnie, takie Menu del día, które na pierwsze mają przewidziane spaghetti bolognese, a na drugie paellę...)
To co mi także bardzo odpowiada we Włoskiej zupie cebulowej to to, że jest CEBULOWA!!! Mam dużą słabość do zup cebulowych... Jeśli już zamawiam w restauracji jakąkolwiek zupę to 8/10 przypadków będzie to cebulowa. Nie wiem dlaczego, nie wiem o co chodzi, ale żadna, absolutnie żadna inna zupa nie cieszy się u mnie takim wzięciem jak cebulowa... Domyślacie się, więc zapewne jaką radością napełniała mnie możliwość zrobienia dziś tak fantastycznej zupy, a mówię Wam: ona jest FANTASTYCZNA!!!!!! Chyba nigdy w życiu nie jadłam tak dobrej zupy cebulowej, a jak pewnie się zorientowaliście zjadłam ich wiele.


Będą Wam potrzebne:
  • garnek
  • ostry nóż do krojenia cabuli
  • ceramiczne miski lub małe naczynia żaroodporne (tyle ile uczestników biesiady, przepis przewidziany jest na 4-6 osób w zależności od wielkości misek i tego jak szczodrze będziecie dzielić)
  • 4-6 kromek chleba (tyle ile misek/osób)
  • 750 g białej cebuli
  • 50 g masła
  • 25 g mąki pszennej
  • 1 l rosołu
  • ok 200 g sera: ja użyłam rokpola, ale może być gruyere lub inny, który wam smakuje, ten ser determinuje smak zupy, więc wybierzcie taki, który lubicie
  • parmezan lub cheddar
  • jeszcze trochę masła

  1. Piekarnik załączamy na 180 st C.
  2. Cebulę obieramy, kroimy i dusimy na maśle od czasu do czasu mieszając. Gdy zacznie robić się złota dodajemy mąkę, mieszamy i zalewamy rosołem. Następnie gotujemy przez ok 25 minut częściowo przykrywając garnek. Często mieszamy, żeby nie przywarło.
  3. W międzyczasie chleb opiekamy (ja robię to w tosterze, bo jestem leniwa) i wykładamy nim miseczki.
  4. Ser rokpol kroimy na cienkie plastry, a parmezan trzemy na tarce.
  5. Kromki chleba zalewamy 1 chochlą (łyżką wazową) zupy i przykrywamy serem rokpol; układamy trzy takie warstwy (ostatnia ma być cebula, czyli: chleb -> cebula -> ser -> cebula -> ser -> cebula). Na samą górę kładziemy trochę masła (ok 1 łyżeczki) i posypujemy startym parmezanem/cheddarem.  
  6. Zapiekamy w gorącym piekarniku, aż powstanie złota skorupka (ok 25 min).
Smacznego!!

P.S. Przepis z książki Mamma Mia prawdziwa kuchnia włoska pióra Cristiny Bottari.


1 komentarz:

  1. Mhmmmm!Boziu jakie to dobre! A przepis na zupkę pomidorową prosto z Toskanii to kiedy będzie? Wilhelmina

    OdpowiedzUsuń