Nie mam żadnej alergii pokarmowej. Na szczęście! Wyobrażacie sobie co by to było gdybym miała nietolerancję np. laktozy, albo tego nieszczęsnego glutenu?! Ja nie! Nie to, żebym nie wiedziała o istnieniu takich przypadłości - w końcu w Leon moja współlokatorka Katrina cierpiała właśnie na glutenową nietolerancję, ale nigdy nie zaprzątały one zanadto mojej głowy, a już na pewno nie zastanawiałam się nad smacznymi potrawami, które byłyby pozbawione właśnie glutenu.
poniedziałek, 28 lipca 2014
sobota, 26 lipca 2014
O tym, dlaczego ciasto drożdżowe to risky business, gdy na dworze 30 st.
Ciekawe ile w tym roku lato potrwa? Jak myślicie? Czy na długi weekend sierpniowy będzie pogoda? Ja mam nadzieję, że tak, bo mam plany. Niezbyt ambitne ale zawsze to plany (chyba, że dostanę pracę w Londynie - w takim wypadku plany są inne, ale także na wyspach życzyłabym sobie przyzwoitej pogody :-)
Nie opublikowałam nic od jakiegoś czasu z prostego powodu: przy tej temperaturze nie tylko ciasto drożdżowe nie chce współpracować - mój mózg niestety nie zachowuje się wiele lepiej :P W skrócie jeśli jest za zimno ciasto drożdżowe nie wyrośnie, natomiast jeśli jest za ciepło będzie się rozpuszczać (trochę). Z dwojga złego chyba lepiej, że rośnie i nie chce współpracować jeśli chodzi o, hmm, wizualną część, niż jeśli nie rośnie i jest twarde po upieczeniu.
Jako, że jak wspomniałam sklecenie porządnego wstępu graniczy z cudem teraz dla mnie (a dodatkowo moje moce twórcze przeznaczam na dwa inne projekty pisarskie, plus szyję sobie nową pościel) bez dalszego przedłużania podaję przepis na te wspaniałe, wspaniałe włoskie drożdżowe rogaliki!!
czwartek, 17 lipca 2014
Bezmięsny piątek
Nie zastanawiało Was kiedyś dlaczego w naszej kulturze tak głęboko zakorzenione jest niejedzenie mięsa w piątek? Znam jakby genezę takiego postępowania, zastanawia mnie jednak dlaczego jest to tak głęboko w nas, dlaczego do tego stopnia jest to ważne, że czujemy się nie do końca "swojo" łamiąc ten przepis (większość osób przynajmniej, bo ja czuję się świetnie łamiąc wszelkie przepisy :-P). Osobiście nie miałabym nic przeciwko spaghetti bolognese lub schabowemu w piątek, no ale nie gotuję tylko dla siebie, więc bezmięsny obiad w piątek it is.
wtorek, 8 lipca 2014
Kolorowe muffinki, czyli co piec gdy na dworze jest gorąco
Ufff... tak gorąco! Wspaniale! Uwielbiam lato i uwielbiam upały. Taka pogoda jaka była te ostatnie kilka dni to moja ulubiona pogoda, do pełni szczęścia brakuje mi tylko morza i plaży. Jednak jak się nie ma co się lubi to się lub co się ma :D Można cały dzień (jak się nie pracuje :P) spędzić w ogródku, a do ogródkowego lenistwa potrzebny jest odpowiedni prowiant. Słodkości nie są może optymalnym pożywieniem, ale whatever!
Muffiny, które dziś Wam zaproponuję chodziły za mną już od dłuższego czasu... od kiedy znalazłam przepis na tort dla M. i w rogu było zdjęcie tych uroczych babeczek. Moje polane są lukrem, bo 30 stopni, pluch chciałam wypróbować fioletowy barwnik, którego moc jest wielka! Sypnęłam szczyptę, a lukier przybrał kolor bardzo ciemno fioletowy...
Muffiny są chyba najprostszym do przygotowania słodkim poczęstunkiem - wystarczy wieszać, i to nie za bardzo, żeby nie były zbite, i gotowe! W tych utrudnieniem drobnym jest kwestia kolorowości - trzeba tak posypkę wymieszać, aby się nie rozpuściła. Poza tym trzask! prask! i gotowe :)
Dziś taki króciutki wstęp, bo śpieszę się jak mogę, aby na mecz zdążyć, a jeszcze truskawki na dole czekają :)
czwartek, 3 lipca 2014
Test na pizzę
Wierzę w uniwersalne przepisy. Ich uniwersalność ma polegać na tym iż bez względu na dodatki będzie smakować dobrze. Taki właśnie powinien być przepis na ciasto na pizzę. Tak wiem, że istnieją przepisy na pizzę chrupiącą, nie cienkim cieście i na taką na puchatym cieście, i w ogóle różne, ale jestem przekonana, że dobrze mieć na podorędziu taki przepis, który wiemy, że zawsze, ale to zawsze wyjdzie. Jakiś czas temu podzieliłam się już moim ZŁOTYM przepisem z prawdziwej włoskiej kuchni... i nie mam wątpliwości, że jest to przepis prawie perfekcyjny! (Pozostawiam sobie margines błędu na odkrycie lepszego) Niemniej jednak nie ustaję w dążeniu, aby raz po raz zadziwić Was i samą siebie, i próbuję, próbuję, próbuję kolejne przepisy... a potem jeśli przejdą test pozytywnie dzielę się nimi z wami :)
Dzisiejsza pizza smakowała mi wielce... ciasto może nie zastąpi mojego ulubionego, ale jest wystarczająco dobre, żebym mogła Wam je polecić, a składniki przybrania pizzy są och! zaskakujące i pyszne... (choć moja mama zastanawiała się dobrych kilka minut "Dlaczego to tak orzechami smakuje?!", nie smakowało jakoś przesadnie tymi orzechami - mówię Wam).
Ach! ale zanim przepis podzielę się jeszcze z Wami prywatą... jesteśmy w trakcie malowania domu i w tym tygodniu był malowany mój pokój... Dziś postanowiłam dokończyć dzieła reorganizacji i zawiesić obrazy :) Próba powiodła się w myśl zasady "chciałam dobrze, a wyszło jak zwykle", czyli wraz z haczykiem (który w innych domach działa świetnie), przyklejonym na ścianę, po zawieszeniu obrazu odpadł kawałek ściany... akurat, oczywiście, w miejscu połączenia pasków (tak mam pokój pomalowany w paski). Dobrze, że fachowiec wraca jeszcze w poniedziałek....
środa, 2 lipca 2014
Połowa roku - ciasto z okazji święta: cytrynowe makaroniki
Niebezpiecznie zbliżyliśmy się do połowy tego roku 2014. Miał to być rok przełomowy w moim życiu, tak przynajmniej czułam gdy o 00:05 popijałam 2 kieliszek szampana i dojadałam resztki sylwestrowej kolacji. Nigdy nie byłam z tych co obsesyjnie pragną świętować koniec i początek roku. W swoim 25-letnim życiu byłam na kilku imprezach sylwestrowych i żadna nie utrwaliła mi się jakoś niezwykle. Może ta spędzona w Krakowie, gdzie byłam świadkiem epickich rozstań i pączkowania nowych romansów, sama pozostając chłodnym obserwatorem (znałam tylko gospodarza, a bardzo społeczna to ja nie jestem, więc... ekhm). W każdym razie u progu Nowego Roku miałam nadzieję, że znajdę super pracę (w Londynie!!), a reszta jakoś sama się ułoży... Na razie ciągle mieszkam w Polsce i powoli piszę moją książkę, w międzyczasie gotując pyszności dla mojej rodziny, którymi później dzielę się z wami.
Skoro jednak już ustaliłam, że zbliżamy się do połowy roku 2014 postanowiłam ten fakt uczcić (choć kiedy dokładnie połówka wypada nie wiem i raczej nie będę sprawdzać, żeby się nie załamywać). Nie ma lepszego sposobu, by coś uczcić niż upieczenie jakiegoś dobrego ciasta. Wyborów było kilka, do końcowej rozgrywki trafiły waniliowe, kolorowe muffinki z waniliowym kremem, monkey bread i żółte makaroniki. Wszystkich 3 rzeczy nie mogłam na raz upiec, więc zdecydowałam się na żółte makaroniki, głównie dlatego, że już od dawna chciałam ich spróbować (tak, wyjście do cukierni nie wydaje mi się najprostszym rozwiązaniem).
Subskrybuj:
Posty (Atom)