wtorek, 27 stycznia 2015

Akira Sushi - Tarnowskie Góry

Dziś pora na drugą moją restauracyjną recenzję. Tym razem jest to miejsce bliżej mojego domu rodzinnego - Akira Sushi w Tarnowskich Górach.
Czy znacie to uczucie, gdy chcielibyście spróbować jakiejś potrawy, ale nie wiecie czy będzie Wam smakować, więc nie wiecie czy warto ją zamawiać i wydawać na nią pieniądze, by na końcu wyjść głodnym z restauracji? Ja tak miałam z sushi. Niby wygląda super, niby zdrowe i dietetycznie, ale tak egzotyczne... Kilka lat temu, gdy byłam na tymczasowej, studenckiej emigracji w Hiszpanii, moja mama, podobno, w domu zrobiła sushi... Nie było mi danego go spróbować, a jest to danie na tyle pracochłonne, że nie powtórzyła eksperymentu (chociaż wieść gminna niesie, iż było pyszne). Ja sama nie miałam zapału, no bo co jak będzie niedobre?

 Przez długi czas byłam jedną z nielicznych osób, jak sieroty Dickensa patrzące zza szyby, które pozbawione były możliwości zanalizowania flagowej potrawy Japonii. Aż tu nadarzyła się okazja, by bez dużego wysiłku i bez ryzyka, wreszcie spróbować sushi! 
Moja siostra umówiła się ze znajomymi właśnie w Akira Sushi i sama zaproponowała, że przywiezie mi małą porcję na wynos, żebym mogła spróbować.
Tak to właśnie odkryłam, że przez 26 lat mojego życie nie wiedziałam jaka jest jedna z moich ulubionych potraw - sushi! Kilka "krążków" i byłam na dobre sprzedana! Nie tylko jest to danie smacznie (i raczej dietetyczne) to jeszcze niesamowicie sycące.

Postanowiłam, że nie mogę zadowolić się tym małym testerem i czym prędzej trzeba udać się do baru sushi osobiście. I tak właśnie, pewnej niedzieli, w niedalekiej przeszłości, wczesnym popołudniem, znalazłam się w Akira Sushi z moją siostrą i kuzynką.
Dłuższą chwilę przyglądałyśmy się menu, koniec końców decydując, że zamówimy zestaw lunchowy, łatwy do podzielenie, plus każdy będzie mógł spróbować kilku rodzajów sushi (Hosomaków, Futomaków i Uramaków). Na start poprosiłyśmy o dzbanek zielonej herbaty herbaty (niestety dokładnej nazwy nie pamiętam, a nie zapisałam sobie, bo byłam zbyt podniecona perspektywą jedzenie sushi). Przed zestawem lunchowym zdecydowałyśmy się jeszcze spróbować zupy miso - tradycyjna zupa japońska podawana z glonami Wakame i (w wersji podstawowej) serkiem Tofu. Ku naszemu ogromnemu rozczarowaniu nie było serka Tofu, jako substytut M. i K. poprosiły o pieczonego łososia, ja wybrałam zupę bez dodatków. 

Pierwsza naturalnie nadeszła herbata. W pięknym kamionkowym dzbanku, który na pewno nie ma 100 lat, ale prezentuje się bardzo tradycyjnie. Słusznie podejrzewałyśmy, że będzie niesamowicie gorący, nawet rączka była zbyt gorąca by od razu nalać, więc trzeba było uzbroić się w cierpliwość. Sam napój (gdy  już mogłyśmy napełnić nim czarki) był wyśmienity, nie gorzki, ale ciągle z cierpką nutą zielonej herbaty, idealny, aby zaostrzyć apetyt. 

Następnie dostałyśmy zupę, w plastikowych miseczkach, które jednak świetnie udawały ceramikę. Zupa miso jest dość słona (zaleta!), a glony mają konsystencję i smak podobny do gotowanego szpinaku, jest zaskakująco sycąca (pamiętajcie, że moja to była praktycznie woda z glonami). Je się ją małymi łyżeczkami, co nieco utrudnia łowienie glonów. Żadna z powyższych cech, mnie nie przeszkadzała i zupa miso także wkroczyła na listę moich ulubionych dań. 


Na koniec na stole pojawiły się prostokątne talerzyki i małe miseczki (na sos sojowy) oraz tradycyjne drewniane pałeczki.  Zestaw sushi podany był na drewnianej tacy, gdzie z boku były małe kupki marynowanego imbiru i chrzanu wasabi.  Na nasz zestaw składało się: 6 Hosomaków (kappa), 6 Futomaków (surimi) i 8 Uramaków (Philadelphia roll). Mam poczucie, że akurat Philadelphia roll mają niewiele wspólnego z tradycyjnym japońskim sushi, ale i tak były pyszne. 


Chrzan wasabi jest niesamowicie ostry, tak samo jak marynowany imbir. Imbir służy oczyszczeniu kubków smakowych, aby móc w pełni docenić smak różnych rodzajów sushi, natomiast chrzan, tak samo jak sos sojowy, ma podkreślić różnorodność owych smaków. 
Kelner sam nie zaoferował szkolenia w zakresie używania pałeczek, a my nie pytałyśmy udając, że jesteśmy Pro w jedzeniu sushi - było zabawnie. 


Gdybym miała system gwiazdkowy Akira Sushi dostałaby 4.5 gwiazdki na 5, bo niestety w restauracji było dość zimno. Za jedzenie należy się 5/5, chyba, że odejmiemy jedno ramię za brak serka Tofu. Wszystko było bardzo smaczne i, co bardzo ważne, świeże. Będąc w Tarnowskich Górach polecam zaglądnięcie do  tej restauracji sushi.



P.S. Zdjęcia robione telefonem. Adres strony internetowej Akira Sushi to: http://www.akirasushi.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz