czwartek, 27 listopada 2014

Muffinki Mokka

Czy opowiadałam Wam już, że wraz ze znajomymi zdecydowaliśmy się zorganizować sobie prywatną wersję takiego programu TV, gdzie różni ludzie odwiedzają się w domach, gotują dla siebie, a potem wystawiają oceny (nie wiem jak się nazywa, bo nie oglądam reality shows, pomysł był znajomych, nam się spodobał, więc już nie wnikałam w szczegóły)? 
My nie wystawiamy sobie ocen i nie zwiedzamy domów (w końcu nie pierwsze raz jesteśmy u siebie), a jemy dobre rzeczy i gramy w gry planszowe (które uwielbiam!!!!!!!!!!). Na spotkanie u nas zdecydowałam się przygotować paelle z kurczakiem i krewetkami (przepisu nie będzie na razie, bo zapomniałam zrobić zdjęć :/), a na deser muffinki kawowo-czekoladowe. Wszystko wyszło pysznie (mam nadzieję)! 

poniedziałek, 17 listopada 2014

Super extra ciasto gruszkowo-czekoladowe

A.S.: Napisałam tego posta w czwartek, ale w całej ludzkiej (mojej) ułomności zamiast opublikuj wcisnęłam zapisz :/ Przepraszam!
Miałam ten przepis opublikować na Wszystkich Świętych, pamiętacie? Ale gofry weszły mi w paradę... Nie mniej jednak jest to przepis, którym muszę się podzielić, bo jest pyszny i prosty, a wygląda tak, że osoby częstowane nim będą w zachwycie nad waszymi umiejętnościami! Wszystko o co nam chodzi, prawda? Gości mieliśmy w piątek i na pewno na nich zrobiło wrażenie :) w sobotę także to ciasto cieszyło się wielkim powodzeniem. 
Gruszka jest takim owocem, który nie jest łatwy w cieście. Przeważnie dość soczysta leje się do ciasta i sprawia, że nie piecze ono się tak jak powinno. Jest dużo ciast z innymi mokrymi owocami, jak śliwki, truskawki, czy maliny, ale gruszki jakoś nie cieszą się takim powodzeniem, może ze względu na swój smak, który jest tak na prawdę dość słodki, ale nie za bardzo wyrazisty. W tym przepisie, może nie wydobywamy jakiś niesamowitych walorów smakowych gruszki, ale dzięki temu, że jest otoczona dość wytrawnym czekoladowym ciastem jej słodkość jest właśnie tym co sprawia, że w całości nasz deser ma smak niesamowity!


środa, 5 listopada 2014

Scratching the itch - gofry

Miało być o gruszkach i o Wszytskich Świętych, i o tym, że na weekend ciasto musi być, ale wstałam w złym humorze, więc będzie o gofrach. Wczoraj miałam straszliwą ochotę na gofry, więc zrobiłam je na kolację i myślałam, że dość, starczy, I've scratched the itch, ale nie... dziś nadal mam ochotę na gofry, a wczoraj z 12 jakaś połowa zadowalała mnie swoją chrupkością. Wiecie jak wszystkie, absolutnie WSZYSTKIE przepisy na gofry obiecują, że te będą pysznie chrupiące, a nie gumowe? No więc nie jest to prawda... nie wszystkie są chrupiące, a ja zawsze czuję się oszukana! Bo co to ma być za gofr, który zamiast być sztywnym i chrupiącym smętnie zwisa Ci z ręki?! Wczoraj odkryłam, ale jest to tylko wynik jednokrotnego badania, więc będę podejmowała dalsze próby z tym przepisem, iż chrupkość gofra nie zależy tyle od przepisu (choć pewnie są takie, które nawet spalone będą gumowe), a od czasu pieczenie i nie należy ufać wbudowanemu termostatowi, który kłamie! Ja mam gofrownicę o mocy 1000 W i czytałam, że o mniejszej mocy to nawet nie opłaca się kupować. Jeśli kolejne badania nie wykażą, że gofry nie tylko chrupiące wychodzą z maszyny, ale pozostają chrupiące to kupimy nową gofrownicę :). W takiej gofrownicy jak moja gofry muszą piec się 3 minuty, w przeciwnym razie na pewno nie będą chrupiące! Można naturalnie otworzyć i sprawdzić stopień zarumienienia, u mnie te pieczone 3 minuty były chrupiące, te pieczone zgodnie z termostatem - nie.

poniedziałek, 3 listopada 2014

Charlotte - chleb i wino

Postanowiłam nowy cykl zapoczątkować! Raz od czasu do czasu (nie regularnie) będę Wam mówiła gdzie jadłam i czy było dobre...Myślę nad nazwą cyklu, więc uzupełnię ją w późniejszym terminie.