piątek, 22 sierpnia 2014

czwartek, 21 sierpnia 2014

Weekendowe Muszelki

Jest sprawą powszechnie znaną, że na weekend bez odpowiedniej "wałówki" wyjechać nie można. Szczególnie jeśli miejscem docelowym jest chata na końcu świata w górach. W takim właśnie miejscu spędziłam długi weekend sierpniowy. Może hacjenda w której byliśmy nie jest tak do końca na końcu świata, ale wystarczająco daleko od cywilizacji, żeby odpowiednia aprowizacja była uzasadniona, wszak nikomu do głowy by nie przyszło w sobotę rano biec godzinę na dół do "centrum" po świeże pieczywo, czy ciasto (nie wspominając o tym, że potem, tak bez śniadania, trzeba wdrapać się  z powrotem do góry...). 



wtorek, 12 sierpnia 2014

Gdy potrzebna czekolada :)

Gdy jestem w złym humorze nie ma aż tylu rzeczy, które są w stanie mi go poprawić (a już pytanie co mi jest i dlaczego jestem zła ma skutek przeciwny do zamierzanego!). Na czele listy poprawiaczy humoru znajduje się czekolada, a już absolutnym hitem jest czekolada w połączeniu z paluszkami (precelkami) i coca-colą! Nie ma lepszego lekarstwa na chandrę! Wada tego sposobu polega na tym, że albo trzeba mieć sklep blisko domu, albo zawsze czekoladę w kredensie... Jest też inny sposób na pozyskanie trochę glukozy z magnezem, a mianowicie upieczenie ciasta czekoladowego. Jest na takie ciasto wiele przepisów: z bardziej lub mniej czekoladowym efektem, ale skoro nie mamy czekolady, że zjeść ją samą to tym bardziej nie mamy jej tyle, aby wepchać ją do ciasta, prawda? Irytująca niezmiernie jest taka sytuacja! A, że sklepu nietu to musimy czymś super czekoladowe ciasto zastąpić i tu już nie ma lepszego sposobu niż tradycyjne (mniej lub bardziej) brownie, czyli murzynek, gdzie z powodzeniem używamy kakao. Przepis, który mam dziś dla Was jest prosty jak zagotowanie wody, szybki i niezawodny. Będzie także doskonałym podkładem pod krem i galaretkę, jeśli chcemy pójść w bardziej fancy wersję. To co? Zły humor was gnębi? Do dzieła!! 
Ach! Zdjęcie pochodzi z konkursu, w którym brałam udział, i ma przedstawiać czapkę Sherlocka Holmesa :)

niedziela, 3 sierpnia 2014

Grecki Styl

Chyba nie ma osoby, która nie lubiłaby wakacji. Czy to zimowych czy letnich. Tak jak zimowe ferie kojarzą nam się z górami i grzanym winem, tak letnie to zimne piwo i słońce. Sceneria letniego wypoczynku jest dowolna, choć z pewnym ukierunkowaniem na morze i plażę. Jeśli pomyśleć o wakacjach z biurem podróży to przeważnie od razu nasuwają nam się dwie destynacje: Egipt i Grecja. Nie byłam ani tu, ani tu, ponad to do Egiptu się nie wybieram, a gdybym miała dowolną ilość gotówki to wybrałabym się raczej na Bora Bora (bo mam takie marzenie o wakacjach w tych domkach co na wodzie stoją... ach! Jak już będę sławna i bogata to pojadę! Nie wiem jak to wygląda na prawdę, ale wyobrażam sobie, że wstaję rano i siup do wody!), niż do Grecji, choć kiedyś do Grecji chciałabym pojechać w końcu to jedna z kolebek naszej kultury.

The Science of Cooking: sos beszamelowy

Bez większych wstępów najprostszy przepis na sos beszamelowy.

Będą Wam potrzebne:


  • łyżka margaryny,
  •  łyżka mąki, 
  • kostka rosołowa /ewentualnie/ lub sól, pieprz
  • ok. 1/2 l mleka, lub więcej jeśli dużo sosu potrzebujecie, ale wtedy zwiększcie ilość mąki i margaryny trochę
  • gałka muszkatołowa



Przygotowujemy sos beszamelowy na wolnym ogniu: topimy margarynę, a następnie rozpuszczamy w niej kostkę rosołową (można opuścić ten etap, jeśli ze względów zdrowotnych lub/i ideowych nie używamy rosołu w kostkach; w takim wypadku gotowy sos beszamelowy należy doprawić solą i pieprzem). Dodajemy łyżkę mąki i chwilkę podsmażamy, aby spęczniała. Kolejno, przy pomocy trzepaczki, rozprowadzamy mąkę w mleku, tzn.: do garnka z podsmażoną mąką po trochu wlewamy mleko i intensywnie mieszamy trzepaczką, aby pozbyć się grudek. Postępujemy tak, aż zużyjemy całe mleko, lub powstanie pożądana przez nas ilość sosu. Całość zagotowujemy i doprawiamy gałką muszkatołową.